Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: prorocy i królowie dokument tekstowy  
 

SKRUCHA SALOMONA
ELLEN G. WHITE

 
 

Dwukrotnie w czasie panowania Salomona Bóg zwrócił się do niego ze słowami pochwały i aprobaty. Po raz pierwszy było to nocą, w czasie widzenia w Gibeon, kiedy obiecał dać mu mądrość, bogactwa, zaszczyty, upominając jednocześnie, że ma zachować pokorę i posłuszeństwo. Po raz drugi zaaprobował Bóg postępowanie Salomona przy poświęceniu świątyni. Wówczas napomniał go do wierności i wytrwania. Były to dwie równie jasne i równie cudowne obietnice. Wydawać się mogło, że człowiek ten, obdarzony tylu przymiotami charakteru i tak przez Boga umiłowany, dotrzyma wierności i spełni pokładane w nim nadzieje. A jednak zapis brzmi: „Lecz on nie przestrzegał tego, co Pan przykazał”. „Odwrócił serce swoje od Pana, Boga izraelskiego, który mu się dwukrotnie ukazał i to mu szczególnie przykazał, aby nie poszedł za innymi bogami” 1 KRÓL. 11,9-10. Wreszcie tak całkowite stało się jego odstępstwo, że jego przypadek wydawał się beznadziejnym.

Salomon wyrzekł się radości stałego obcowania z Bogiem na rzecz zadowolenia, jakie znajdował w przyjemnościach zmysłowych. Oto co mówi on o tych doświadczeniach: „Podjąłem wielkie dzieła: Wybudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice... nabyłem sobie sługi i służebnice... Nagromadziłem sobie też srebra i złota, nadto skarbów królów i krajów; wystarałem się o śpiewaków i śpiewaczki, i o to, czym synowie Judzcy się rozkoszują, mnóstwo kobiet. I tak stałem się wielki i przewyższałem wszystkich, którzy byli przede mną w Jeruzalemie... I niczego, czego tylko zapragnęły moje oczy, nie odmawiałem im; nie wzbraniałem mojemu sercu żadnego wesela, owszem, moje serce radowało się z wszelkiego mojego trudu... Potem zwróciłem uwagę na wszystkie moje dzieła, których dokonały moje ręce, i na mój trud, który włożyłem w pracę. I oto: wszystko to jest marnością i gonitwą za wiatrem i nie daje żadnego pożytku pod słońcem. I znowu zacząłem rozmyślać nad mądrością, szaleństwem i głupotą, bo cóż innego czyni człowiek, który jest następcą króla, jeżeli nie to, co już dawniej czyniono... I tak znienawidziłem życie... I znienawidziłem wszelki trud, jaki znosiłem pod słońcem” KAZN. 2,4-18.

Na skutek własnego przykrego doświadczenia pojął Salomon pustkę takiego życia, w którym poszukiwanie rzeczy ziemskich było dobrem najwyższym. Cóż z tego, że pobudował ołtarze dla bóstw pogańskich? Nauczył się tylko tego, że próżne są ich obietnice na odpoczynek ducha. Nocą i dniem dręczyły go ponure, ciężkie myśli. Nie było już dla niego żadnej radości, umysł nie znał spokoju, przyszłość była ciemna i rozpaczliwa.

Jednakże Pan nie opuścił go. Poprzez upomnienia i przestrogi, poprzez kary i surowe wyroki chciał skłonić króla do zaprzestania grzesznego życia. Odjął Swą opiekuńczą troskę, pozwoliwszy przeciwnikom nękać i osłabiać królestwo. „Potem wzbudził Pan Salomonowi przeciwnika w osobie Hadada Edomczyka... Wzbudził mu też Bóg przeciwnika w osobie Rezona”, który był „przeciwnikiem Izraela przez wszystkie dni Salomona”. Również Jeroboam, dworzanin Salomona, „mąż mocny i możny”, zbuntował się przeciwko królowi 1 KRÓL. 11,14-28. [w górę]

W końcu przesłał mu Pan przez proroka zadziwiające poselstwo. „Ponieważ dopuściłeś się tego i nie dotrzymałeś przymierza ze mną, aby przestrzegać przykazań, które ci nadałem, przeto wyrwę ci królestwo, a dam je twojemu słudze. Lecz nie uczynię tego za twojego życia przez wzgląd na Dawida, twojego ojca, ale twojemu synowi je wyrwę” 1 KRÓL. 11,11-12.

Poruszony tymi słowy Salomon zaczął widzieć wszystko w prawdziwym świetle. Ukarany na duchu i osłabiony fizycznie zaczął płakać i żałować, że obrał wodę ze studni ziemskich zamiast z fontanny życia. Wreszcie szkoła cierpienia dała wyniki. Długo obawiał się, że nie ma już dla niego drogi odwrotu, ale teraz zrozumiał treść poselstwa i dostrzegł w nim dla siebie iskrę nadziei. Bóg nie zniszczył go przecież, lecz był gotów uwolnić z więzów okrutniejszych niż grób, z którym żadną siłą nie byłby już w stanie się wyzwolić.

W poczuciu wdzięczności Salomon uznał więc ponownie władzę Tego, który jest Jedyny i „wyższy od wysokich” KAZN. 5,7. Ze skruchą i żalem zaczął szukać prostych i uczciwych dróg życia, czystych i świętych, od których tak bardzo się oddalił. Nie mógł mieć nadziei, że znikną z pamięci jego grzechy i ich skutki, ani że zapomni o egoizmie, któremu hołdował. Chciał jednak w miarę możności ostrzec innych i odwieść ich od złych pokus. Mógł jedynie pokornie wyznać swe grzechy, mógł głośno ostrzegać, że wpływy zła działają nieprzerwanie.

Człowiek prawdziwie żałujący nie wykreśla z pamięci minionych błędów. Nie poprzestaje na uzyskaniu pewnego spokoju wewnętrznego. Im jaśniej pojął wszystko skruszony grzesznik, tym silniej pragnie skierować stopy bliźnich na drogę prawego postępowania. Człowiek taki potrafi dostrzec niebezpieczeństwo zagrażające innym i stara się ich ostrzec.

Salomon dobrze wiedział, że „serce synów ludzkich jest pełne zła” KAZN. 9,3. „Ponieważ wyroku skazującego za zły czyn nie wykonuje się szybko, przeto wzrasta u synów ludzkich chęć pełnienia złego, dlatego że grzesznik postępuje źle i mimo to długo żyje. Ja jednak wiem, że dobrze powodzić się będzie tym, którzy się boją Boga, tym, którzy się boją jego oblicza. Ale bezbożnemu nie będzie się dobrze powodziło i jak cień nie będzie żył długo ten, kto się nie boi oblicza Bożego” KAZN. 8,11-13.

Natchniony przez Boga król przekazał przyszłym pokoleniom historię zmarnowanych lat i ostrzegającą lekcję. I tak oto, choć posiane przez niego ziarno wydało plon niedobry dla ludu, to jednak niecały trud jego życia okazał się daremnym. W późniejszych latach z łagodnością i uniżonością „uczył on także lud wiedzy, rozważał i badał, i ułożył wiele przypowieści... starał się znaleźć godne słowa i należycie spisać słowa prawdy. Słowa mędrców są jak kolce... dał je jeden pasterz. Synu mój. przyjmij przestrogę!” KAZN. 12,9-12 — napisał Salomon — „wysłuchaj końcowej nauki całości: Bój się Boga i przestrzegaj jego przykazań, bo to jest obowiązek każdego człowieka. Bóg bowiem odbędzie sąd nad każdym czynem, nad każdą rzeczą tajną — czy dobrą, czy złą” KAZN. 12,13-14. [w górę]

Z późniejszych pism Salomona wynika, że w miarę uświadamiania sobie zła starał się ostrzec młodszych przed błędami, które sam popełniał, negując dary Niebios. Ze smutkiem i wstydem wspominał własny los, kiedy to odwrócił się od światła Niebios i Bożej mądrości, i wybrał bałwochwalstwo zamiast wiary we Wszechmocnego Jahwe. Teraz, poznawszy już głupotę takiego życia, pragnął po prostu przestrzec innych przed pójściem w jego ślady.

Z uderzającym przejęciem pisał o odpowiedzialności i obowiązkach ciążących na młodzieży pełniącej służbę Bożą:

„Słodkie jest światło i miło jest oczom oglądać słońce. Gdy człowiek żyje wiele lat, niech się z nich wszystkich raduje, lecz niech pamięta, że dni mrocznych jest sporo. Wszystko, co nadchodzi, jest marnością. Raduj się, młodzieńcze, w swojej młodości i bądź dobrej myśli, póki jesteś młody. Postępuj tak, jak każe ci serce, i używaj, czego pragną twoje oczy. Lecz wiedz, że za to wszystko pozwie cię Bóg na sąd. Otrząśnij się z utrapienia swojego serca i odrzuć słabości swojego ciała! Gdyż młodość i jej rozkwit są marnością” KAZN. 11,7-10.

„Pamiętaj o swoim Stwórcy w kwiecie swojego wieku, zanim nadejdą złe dni i zbliżą się lata,
o których powiesz: Nie podobają mi się.

Zanim się zaćmi słońce i światło, i księżyc, i gwiazdy, i znowu powrócą obłoki po deszczu,
a są to dni, gdy będą drżeć stróże domowi i uginać się silni mężowie,
gdy ustaną w pracy młynarki, bo ich będzie za mało, a wyglądające oknami będą zamglone.

Gdy zawrą się drzwi na zewnątrz, gdy ścichnie łoskot młyna,
dojdzie do tonu świergotu ptasząt, i wszystkie pieśni brzmieć będą cicho.

Gdy nawet pagórka bać się będą i strachy czyhać będą na drodze;
gdy drzewo migdałowe zakwitnie i szarańcza z trudem wlec się będzie,
a kapar wyda swój owoc, bo człowiek zbliża się do swojego wiecznego domu, a płaczący snują się po ulicy.

Zanim się zerwie srebrny sznur i stłucze złota czasza, i rozbije się dzban nad zdrojem,
a pęknięte koło wpadnie do studni. Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był,
duch zaś wróci do Boga, który go dał”
KAZN. 12,1-7.

Nie tylko dla młodych, ale i dla dojrzałych ludzi i także dla tych, którzy zstępują z góry życia, wpatrując się w zachodzące słońce, życie Salomona pełne jest przestróg. [w górę]

Znamy dobrze niestałość młodości, wahania młodych pomiędzy prawdą a kłamstwem, ich łatwe poddawanie się złym uczuciom i namiętnościom. Oczekujemy, że charaktery się ustabilizują w oparciu o mocno zakorzenione zasady. Ale nie zawsze tak się dzieje. Kiedy Salomon poczuł się jak spróchniały dąb, wówczas zdał sobie sprawę z tego, że stałość jego podporządkowana została żądzom. Kiedy wydawało się, że jest najsilniejszym, okazało się, że jest właśnie najsłabszym.

Z tych przykładów wynika, że czujność i modlitwa są tak samo potrzebne człowiekowi dojrzałemu, jak i młodemu. W wysokiej pozycji czy w wielkich przywilejach nie leży jeszcze gwarancja bezpieczeństwa. Można przez wiele lat cieszyć się czystym, naturalnym doświadczeniem chrześcijańskim, ale zawsze narażeni jesteśmy na atak szatana. W walce z grzechem wewnętrznym i z zewnętrznymi pokusami nawet mądry i silny Salomon okazał się bezradny. Jego doświadczenie uczy nas, że bez względu na stanowisko i poziom intelektualny nawet wierna służba Bogu okaże się nieskuteczna, jeżeli człowiek zechce polegać tylko na własnej mądrości.

W każdym pokoleniu i w każdej ziemi prawdziwe fundamenty budowania charakteru są te same. Jedynym niezawodnym przewodnikiem jest prawo Boże, owa wielka zasada przejawiania w życiu natury naszego Zbawiciela: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego, ... a bliźniego swego jak siebie samego” ŁUK. 10,27. „Bogactwem zbawienia to mądrość i poznanie, bojaźń przed Panem to jego skarb” IZ. 33,6 — mądrość i wiedza, jaką jedynie Słowo Boże może gwarantować.

Jest to prawdą dziś i było nią wówczas, gdy wypowiedziane zostały przed Izraelem słowa o potrzebie posłuszeństwa wobec rozkazów Pańskich: „one są mądrością waszą i roztropnością waszą w oczach ludów” 5 MOJŻ. 4,6. Oto jedyna gwarancja bezpieczeństwa dla jednostki ludzkiej, dla zachowania czystości rodziny, pomyślności społeczeństwa czy stabilizacji narodu. Wśród zmiennych kolei losu, w splocie niebezpieczeństw i zagadek życiowych jedynym pewnym i bezpiecznym prawem jest to, co mówi Bóg. „Zakon Pana jest doskonały” i „kto tak czyni, nie zachwieje się nigdy” PSALM 19,8; PSALM 15,5.

Ci, którzy bacząc na to, posłuchają ostrzeżeń Salomona o niebezpieczeństwie odstępstwa, pierwsi dostrzegą grzechy, którym uległ. Jedynie posłuszeństwo wobec nakazów Niebios może powstrzymać od zdrady. Bóg zesłał na człowieka wielkie światło i wiele błogosławieństw, ale jeżeli człowiek ich nie przyjmie, to nie ma żadnej ochrony przed buntem i odstępstwem. Kiedy ci, których Bóg postawił bardzo wysoko, odwrócili się od Niego ku ludzkiej mądrości, wówczas światło stało się ciemnością. Powierzone im zdolności zamieniły się w sidła. [w górę]

Gdy zakończy się ów wielki konflikt, znajdą się niewątpliwie tacy, którzy nie połączą się z Bogiem. Szatan wytworzy takie okoliczności, którymi będzie próbował osłabić wartości duchowe ludzi poddanych mocy Bożej. Powinniśmy uważać na każdym kroku, czy idziemy drogą Pana. Jak długo trwać będzie życie, tak długo trzeba będzie mieć się na baczności i strzec swych uczuć. Nawet przez chwilę nie możemy czuć się całkowicie bezpieczni, jeżeli nie polegamy na Bogu, na życiu ukrytym w Chrystusie. Czujność i modlitwa stanowią niezawodny pancerz czystości.

Wszyscy, którzy wejdą do miasta Bożego, będą wchodzić przez jego wąskie wrota w pełnym cierpienia wysiłku, ponieważ „nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość” OBJ. 21,27. Ale nie wolno rozpaczać! Nawet ludzie starzy, którzy przez całe życie błądzili, mogą jeszcze mieć nadzieję, jeśli odrzucą grzech i wrócą do Boga. Ten, który oświadcza: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota”, prosi też: „Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nimi zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu” OBJ. 2,10; IZ. 55,7. Bóg nienawidzi grzechu, ale kocha grzesznika. Pan rzekł: „Uleczę ich odstępstwo, dobrowolnie okażę im miłość” OZEASZ 14,4.

Żal Salomona był szczery, ale w ciągu ostatnich lat swego panowania uczynił zło, którego nie dało się cofnąć. Wprawdzie i w latach apostazji pozostali w królestwie ludzie prawi, czyści, wierni i uczciwi, wielu poszło jednak za złym przykładem. Niełatwo było teraz skruszonemu królowi odwołać bałwochwalcze praktyki i światowe zepsucie, wprowadzone przez siły podstępnie działającego zła. Jego wpływ w szerzeniu dobra poważnie osłabł. Wielu straciło zaufanie do swego wodza. Chociaż król wyznał swe grzechy i opisał je nawet z myślą o przyszłych pokoleniach, to jednak nie mógł już mieć nadziei, że odwróci bieg wypadków, że obali wpływy własnego zgubnego dzieła. Wielu ludzi omotanych jego odstępstwem ulegało wyłącznie podszeptom zła. W postępowaniu licznych władców, którzy nadeszli po nim, można się doszukać śladów niegodnego korzystania z mocy pochodzącej od Boga.

Snując rozważania na temat popełnionych przez siebie wykroczeń, Salomon musiał stwierdzić: „Mądrość jest lepsza niż zbroja, lecz jeden grzesznik może popsuć wiele dobrego”. „Istnieje pewne zło, które widziałem pod słońcem, a jest nim pewien rodzaj pomyłki, która wychodzi od zwierzchności: że głupców stawia się na wysokich stanowiskach, a zasobni w mądrość siedzą nisko”.

„Jako muchy zdechłe zasmradzają i psują olejek aptekarski: tak człowieka z mądrości i sławy zacnego trochę głupstwa oszpeca” KAZN. 10,2 BG. [w górę]

Wśród lekcji, których udziela życie Salomona, na pierwsze miejsce wysuwa się zagadnienie wzajemnego stosunku dobra i zła. Jakby nie był ograniczony ich zakres, tak pomyślność, jak i niedola, zawsze wpływać mogą na nasze istnienie. Dobrodziejstw lub przekleństw losu doznają inni poza naszą świadomością i kontrolą. Może to być ponure uczucie niezadowolenia i egoizm skażony śmiertelnym piętnem grzechu, lub życiodajna potęga wiary, męstwo, nadzieja, słodka siła miłości. Jesteśmy tak samo podatni na działanie dobra, jak i na działanie zła.

To, że nasz wpływ może być dla drugich niby „woń śmierci ku śmierci”, jest myślą straszną, ale to możliwe. Dusza zgubiona, pozbawiona wiecznego szczęścia – któż potrafi oszacować stratę! Jeden nasz pochopny uczynek, jedno nieprzemyślane słowo jest w stanie wywrzeć głęboki wpływ na czyjeś życie i doprowadzić do upadku czyjąś duszę. Jedna wada charakteru może wielu odwieść od Chrystusa.

Jak posiane ziarno wydaje plon, tak i on sam z kolei ulega rozmnożeniu. Prawda ta występuje w całym blasku w naszych stosunkach z innymi ludźmi. Każde słowo i czyn są ziarnem, które wyda owoc. Każdy uczynek pełen uprzejmości, posłuszeństwa czy samozaparcia odrodzi się w działaniu innych ludzi, a poprzez nich dotrze do następnych. Tak więc i każdy przejaw zazdrości, złośliwości czy niezgody będzie również nasieniem, które wyda „gorzki korzeń” HEBR. 12,15. A jak wielu ludzi spożyje tę truciznę? Widać z tego, że siew dobra i zła jest siewem nie tylko na dziś, ale i na całą wieczność.

inne tematy z tej serii:
SALOMON | ŚWIĄTYNIA I JEJ OFIAROWANIE | DUMA WYWOŁANA POWODZENIEM | SKUTKI WYKROCZEŃ | SKRUCHA SALOMONA
ROZERWANIE KRÓLESTWA
| JEROBOAM | NARODOWE ODSTĘPSTWO | ELIASZ TISZBITA | GŁOS SUROWEGO NAPOMNIENIA
KARMEL
|
OD JEZREELU PO CHOREB

opracowanie tekstu © 2003 M. i J. Maciak, M. Kużnik

 
   

[w górę]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank: BPH PBK VI/O w Warszawie, PLN: 11 1060 0076 0000 3200 0074 4691
Bank Swift ref. BPH KPL PK