Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > czytelnia > Unici... wydrukuj dokument tekstowy  
 

UNICI — SIŁA TRADYCJI

RYSZARD JAROCKI

 
 

W XX wieku zwano ich unitami, częściej grekokatolikami, zwłaszcza na terenach dawnego zaboru austriackiego. Nie byli lubiani ani przez prawosławnych, ani też katolików. Ci pierwsi uważali ich za odszczepieńców, ci drudzy za niepełnych rzymskokatolików. Na ziemiach polskich utożsamiani byli z ludnością ukraińską, a stosunki między naszymi narodami nie były najlepsze, pomimo przyjaźni polsko–radzieckiej. Dla ludności katolickiej zawsze byli jacyś podejrzani, bo inni. Niby papieża uznawali, ale Wielkanoc i Boże Narodzenie świętowali razem z prawosławnymi. Ich liturgia, tak ważna w religijności ludowej, była inna, obca.

Przeciętnych wschodnich czy zachodnich chrześcijan (należących do Kościołów powszechnych) niewiele interesowały i interesują różnice czy podobieństwa dogmatyczne. To, zdaniem większości uczęszczających wiernych do cerkwi lub kościoła, sprawa duchownych. W przeciętnej religijności liczy się forma zewnętrzna, a ta była inna, a więc podejrzana.

PRAWOSŁAWNI W RZECZYPOSPOLITEJ

Na terenach Polski początki grupy wyznaniowej zwanej unitami sięgają schyłku szesnastego wieku, kiedy wschodnie, a zatem prawosławne rubieże Rzeczypospolitej Obojga Narodów zostały objęte szczególną misją Kościoła rzymskokatolickiego, który starał się na tych terenach odrabiać straty poniesione na rzecz protestantów na zachodzie Europy.

Mało kto uświadamia sobie, że na skutek naszych związków z Litwą w XIV wieku i inkorporacji do Korony w przededniu unii lubelskiej (8 marca 1569) województw wołyńskiego, bracławickiego i podolskiego terytorium Rzeczypospolitej zamieszkiwała w większości ludność prawosławna[1]. Kolebka prawosławia — Ruś Kijowska znalazła się w obrębie Rzeczypospolitej Obojga Narodów pod silnym wpływem katolickiej Polski.

Prawosławni protestantami. Szlacheckie elity tej ludności żywo reagowały na nowości religijne nadchodzące z Zachodu. Wielu z nich przechodziło na protestantyzm. Profesor Jerzy Kłoczowski podaje, że w roku 1572 wśród sześćdziesięciu dziewięciu ministrów, wojewodów i kasztelanów było 36 protestantów (czyli więcej niż połowa), z tego 15 było pochodzenia ruskiego (czyli prawosławnego) oraz 25 katolików — w tym 1 pochodzenia ruskiego i 8 prawosławnych[2]. A nie był to okres szczytowy popularności protestantyzmu na Litwie i Rusi. Nie żył już najpotężniejszy magnat Rzeczypospolitej Mikołaj Czarny Radziwiłł, nieformalny przywódca i protektor ewangelików reformowanych na Litwie. Jego śmierć w 1565 roku zapoczątkowała powolny upadek reformacji na Litwie i Rusi. Jego syn Mikołaj Krzysztof Radziwiłł Sierotka niebawem przechodzi na katolicyzm. To samo czynią jego bracia. Za sobą pociągają innych. [w górę]

ZAMIERZENIA OBU STRON

Chociaż świeccy prawosławni korzystali ze swych uprawnień stanowych, to hierarchia Kościoła prawosławnego nie miała tych przywilejów, jakie posiadali biskupi katoliccy. Uzależniona była od króla, który bezpośrednio ingerował w wewnętrzne sprawy Cerkwi. Biskupi prawosławni nie mogli zasiadać w senacie, nie mogli współdecydować o losach swego narodu, hierarchia zamierzała też uniezależnić się od Konstantynopola. Nadzieja na zrównanie w uprawnieniach z biskupami łacińskimi w tym względzie mogła sprawić, zdaniem niektórych historyków, że stali się zwolennikami unii z Kościołem rzymskokatolickim. Gorącymi propagatorami unii byli jezuici, którzy przez unię w latach siedemdziesiątych XVI wieku rozumieli jedno: sprowadzenie schizmatyków (prawosławnych) na łono Kościoła rzymskokatolickiego. Najlepiej wyłuszczył swoje rozumienie unii Piotr Skarga w dziele „O jedności kościoła bożego”. Jedność można osiągnąć — pisał — wyłącznie na gruncie Kościoła katolickiego, zachował on bowiem w nieskażonej postaci wiarę głoszoną przez Chrystusa. Kościół ruski* nie może zapewnić zbawienia, ponieważ powstał w wyniku odszczepieństwa i hołduje licznym błędom. A są to między innymi małżeństwo duchownych, lekceważenie spowiedzi i nauki o czyśćcu, przypisywanie nadmiernej uwagi do obrzędów, a przede wszystkim nieuznawanie zwierzchności papieża[3]. W późniejszym czasie ton wypowiedzi jezuitów, w tym także Skargi, ulega chwilowemu złagodzeniu. Problem unii sprowadzono do uznania zwierzchności papieskiej przez prawosławnych.

GŁÓWNI NEGOCJATORZY UNII

Podporządkowanie ludności prawosławnej zamieszkałej na terenach szesnastowiecznej Rzeczypospolitej papieżowi przygotowywane było długo i w wielkiej tajemnicy. Do pierwszego porozumienia w tej sprawie doszło pomiędzy biskupami łuckimi: prawosławnym Cyrylem Terleckim i katolickim Bernardem Maciejowskim, około roku 1589. Obaj biskupi byli w przeszłości żołnierzami. Niewiele wiemy o życiu bpa prawosławnego Cyryla Terleckiego, czym się zasłużył, że został mianowany przez patriarchę Konstantynopola Jeremiasza II biskupem i egzarchą. Nie miał on wysokiego wykształcenia teologicznego. Był jednak człowiekiem aktywnym i wytrwałym. Bernard Maciejowski, wyświęcony na księdza w wieku 34 lat, wkrótce został biskupem łuckim. W późniejszym czasie został także kardynałem i prymasem. Jako nowo wybrany biskup łucki sprowadził jezuitów, by zajęli się misją wśród ludności prawosławnej zamieszkałej od stuleci na tych terenach.

W roku 1590 Terlecki zjednał dla swojej idei czterech biskupów prawosławnych, którzy podpisali sekretny dokument. Oświadczyli w nim, że są gotowi dla zbawienia swojego i swoich wiernych uznać władzę papieża, prosząc go o możliwość zachowania swoich obrządków. W tym też roku katolicki biskup łucki Bernard Maciejowski udaje się do Rzymu, gdzie uzyskuje od Grzegorza XIV zgodę na prowadzenie nieoficjalnych prac nad przygotowaniem unii z prawosławnymi. „Ani nuncjusz apostolski, ani episkopat nie został poinformowany o misji powierzonej bp. łuckiemu przez papieża”[4]. O ile bp Maciejowski miał zgodę papieża Grzegorza XIV do prowadzenia takich rozmów, to bp prawosławny Cyryl Terlecki nie miał jej od patriarchy Konstantynopola Jeremiasza II ani zapewne od swego bezpośredniego przełożonego metropolity kijowskiego Michała Rahozy, który do czasu podpisania unii w 1596 zajmował stanowisko niezdecydowane w tej sprawie. Jednak i on naruszył już dyscyplinę Kościoła prawosławnego, nie trzymając się nakazów Jeremiasza II, patriarchy Konstantynopola, który poprzez pewne dekrety zamierzał bardziej podporządkować sobie Kościół prawosławny[5]. [w górę]

DZIAŁANIA PRZYGOTOWAWCZE

W roku 1591 prawosławni zwołali synod, na którym zmieniono przepisy dotyczące wyboru biskupów. Uzależnili też od siebie bractwa cerkiewne, podobnie jak szkoły i drukarnie, co było sprzeczne z dekretami Jeremiasza II [6].
W roku 1592 sprawa unii została przedłożona królowi Zygmuntowi III. Król ten, wychowanek jezuitów, poparł zamierzenia kilku biskupów prawosławnych. Dalsze szczegółowe prace nad unią prowadzono nadal tajemnie, nie dopuszczając do nich tych, którzy byliby jej przeciwni. Zwrócono się też do króla, aby na wolne stanowiska biskupie zatwierdzał tylko zwolenników unii. W roku 1593 szeregi gorących zwolenników unii zasilił kolejny biskup prawosławny Adam Pociej. On też w przyszłości przejmie godność metropolity. Wychowany był na dworze neofity Radziwiłła Sierotki, gdzie wszelkie sprawy religijne zostały powierzone jezuitom. Trudno zrozumieć, dlaczego nie został katolikiem. Pochodził z rodu ruskiego. W młodości przeszedł na kalwinizm. Następnie znowu na prawosławie. Dzięki protekcji Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła Sierotki zostaje kasztelanem brzeskim, a następnie po owdowieniu w wieku 52 lat — biskupem prawosławnym, a w końcu metropolitą. Dlaczego nie został katolikiem?

Dwadzieścia lat później jego następca na metropolitalnej stolicy unickiej Józef (Jan) Rutski też był początkowo prawosławnym, następnie kalwinistą, potem zetknął się z jezuitami i został katolikiem. Jezuici skierowali go do Kolegium Greckiego w Rzymie, skąd powrócił do Wilna ponownie jako prawosławny z nakazu papieskiego, by objąć godności cerkiewne.

ROZMOWY DWUSTRONNE

Trwały nadal tajne pertraktacje, zakończone ustaleniem zasad zjednoczeniowych ujętych w 32 punktach. Wśród nich był punkt bardzo ważny dla biskupów prawosławnych, zwolenników unii, w którym domagali się, by mogli tak jak biskupi łacińscy zasiadać w Sejmie Rzeczypospolitej. W punktach tych żądali też zaniechania agitacji wśród ruskich rodów szlacheckich, które zaakceptują unię, by przyjmowały obrządek łaciński. Zachowanie obrzędowości wschodniej było bardzo ważne ze względu na lud. Wiedziano, że lud nie zgodzi się na jakąkolwiek ich zmianę. Nie bez powodu obrzędy w Kościele nazwane zostały liturgią, czyli służbą na rzecz ludu. Uwielbienie ikon, rzewne starocerkiewne śpiewy, wykonywane z wielkim namaszczeniem czynności kapłanów i praktykowane od stuleci działały na wyobraźnię ludu. To była istota ich wiary. Żądanie biskupów skierowane zostało w celu utrzymania ludu —z jego obrzędami — w posłuszeństwie, a do tego potrzebni byli ludzie bardziej światli i wpływowi.

Dopiero późną jesienią 1595 roku biskupi prawosławni Terlecki i Pociej udają się do Rzymu. Część podróży sfinansował Mikołaj Krzysztof Radziwiłł, część król Zygmunt III, o co zabiegał Piotr Skarga. Wiozą ze sobą tak długo przygotowywane 32 artykuły zjednoczeniowe. Te jednak zostały zignorowane przez Rzym i odłożone do archiwum. W Rzymie biskupi składają uroczyste wyznanie wiary katolickiej, za co otrzymują od papieża upoważnienie do ogłoszenia aktu zjednoczeniowego na najbliższym synodzie w Polsce. [w górę]

UNIA BRZESKA 1596 ROKU

Najbliższy synod okazał się dopiero po roku w Brześciu Litewskim (nad Bugiem), dokładnie 9 października 1596 roku. W tym synodzie, obok kilku biskupów prawosławnych wraz z metropolitą kijowskim, wzięli udział niektórzy biskupi katoliccy. Na synod zostali oddelegowani trzej przedstawiciele króla i jezuici, a wśród nich Piotr Skarga czuwający nad sfinalizowaniem wieloletnich starań. W tym gronie doszło do uroczystego przyjęcia unii. Prawosławni przystępujący do unii, żyjący w obrębie Rzeczypospolitej, zachowywali całe swoje dziedzictwo obyczajowe i liturgiczne, kalendarz juliański, żonatych księży oraz własną organizację kościelną. Zmienili tylko swego zwierzchnika.

W tym samym czasie obradował w Brześciu także inny synod pod przewodnictwem Nicefora, przedstawiciela patriarchy Konstantynopola Jeremiasza II. Przedstawiciel ten miał szerokie pełnomocnictwa, upoważniony był do odwoływania najważniejszych dygnitarzy kościelnych. Na tym synodzie obecni byli: specjalny wysłannik patriarchy z Aleksandrii, metropolita Belgradu oraz dwaj biskupi Lwowa i Przemyśla, którzy nie przyłączyli się do unii. Nad bezpieczeństwem tego synodu czuwał książę Konstanty Ostrogski, który był też obok innych świeckich członkiem synodu, zgodnie z kanonami prawosławnymi. Początkowo był on zwolennikiem unii pod warunkiem, że będzie ona zatwierdzona przez innych patriarchów Wschodu. O zatwierdzeniu nie mogło być mowy, a wręcz przeciwnie, zgromadzeni na tym synodzie dostojnicy ekskomunikowali metropolitę kijowskiego i przyłączających się do unii biskupów. Nastąpił rozłam wśród hierarchii prawosławnej. Za jednymi stał król, wraz z aparatem państwowym gotowym do jej wdrażania, i cała świetnie zorganizowana zachodnia hierarchia kościelna, za drugimi lud przywiązany do swej odrębności i obrzędowości i niższe duchowieństwo, a także klasztory i bractwa.

Po zatwierdzeniu unii przez Sejm okazało się, że hierarchów unickich spotkało pierwsze rozczarowanie. Na Sejmie zatwierdzającym unię nie było już mowy o tym, by mogli być zrównani z biskupami łacińskimi. Nikt nie pamiętał też o potrzebie dyspensy papieskiej, jeżeli unita chciał zmienić obrządek prawosławny na łaciński. Rusini nadal tracą swoją elitę szlachecką, która się polonizuje. Następuje przyśpieszony wysiłek w kierunku katolicyzacji ludności prawosławnej.

Hierarchia katolicka wkrótce uświadomiła sobie, że z chwilą śmierci biskupów, którzy przyłączyli się do unii, sama unia może się stać fikcją, jako że lud, w imieniu którego przyjęto unię, w zdecydowanej większości odrzucał zwierzchnictwo papieża. W Polsce zaczął dominować pogląd po stronie katolickiej, że lepiej by było, gdyby schizmatyków, jak nazywano prawosławnych, od razu przyprowadzano do jedynie prawdziwego Kościoła. Ludność katolicka wychowana w duchu, że poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia, nie tolerowała unitów. [w górę]

Inaczej to widział Rzym, który poprzez tę formację przejściową, jaką była według nich unia, chciał katolicyzować inne obszary prawosławne niebędące pod zwierzchnością papieży.

BAZYLIANIE

Zakony zawsze działały na rzecz ortodoksji. Aby działać wśród ludu, którego niechęć do zmian podtrzymywali prawosławni zakonnicy zwani bazylianami, postanowiono zreformować ten zakon. Nie było to jednak takie proste. W Kościołach wschodnich nie ma zakonów zorganizowanych tak jak na zachodzie, gdzie istnieje na przykład generał danego zakonu, któremu podporządkowani są zwierzchnicy klasztorów znajdujących na różnych miejscach. Na terenach wschodnich, zgodnie ze starą tradycją, każdy klasztor stanowił odrębną jednostkę. Owszem, zwierzchnik Ławry Peczerskiej w Kijowie miał wielkie poważanie, jako że był to najstarszy klasztor wśród wschodnich słowiańskich chrześcijan, ale do niego nie ośmielał się nawet wejść unicki metropolita. Dlatego w Wilnie do opustoszałego prawosławnego klasztoru, który został oddany unitom, zaczęto wprowadzać nowych kandydatów do zakonu bazylianów, pochodzących ze szkól jezuickich, a także zasilać ich szeregi zakonnikami z innych klasztorów katolickich. Nakazano im zmienić habit i regułę. Na terenach Rzeczypospolitej Obojga Narodów rozpoczęła się żmudna reforma zakonu bazylianów pod dyktando jezuitów, na wzór zakonów zachodnich. Tak zreformowany zakon miał kształtować w przyszłości prawosławny lud, by oddał się z przekonaniem pod władzę papieską. Jednak większość bazylianów pozostała przy prawosławiu.

PIERWSZE EFEKTY ZJEDNOCZENIOWE

Dopiero w XVIII stuleciu latynizacja Kościoła unickiego na tyle posunęła się naprzód, że w roku 1720 na synodzie zamojskim, który obradował pod kierownictwem nuncjusza papieskiego, można już było podjąć uchwałę o wprowadzeniu pewnych zmian w obrzędowości unickiej. Postanowiono wprowadzić organy, konfesjonały, procesje drogi krzyżowej, kult eucharystii, dzwonki, modlitwę różańcową i różne inne elementy liturgii katolickiej.
W XIX wieku w Królestwie Polskim była tylko jedna diecezja unicka, diecezja chełmska, która obejmowała ludność żyjącą w kilku województwach, zamieszkałą wzdłuż granicy wschodniej. Przechodząc pod jurysdykcję patriarchy prawosławnego, w większości przypadków ludność łatwo godziła się na powrót do starej, niezmienionej obrzędowości, chociaż zdarzały się przypadki, że ludzie tak przyzwyczaili się do nowych form, iż gotowi byli narażać swoje życie w jej obronie.

* czytaj: prawosławny.

1. Marian Bendza, Prawosławna Diecezja Przemyska w latach 1596-1681, ChAT, Warszawa 1982.
2. Jerzy Kłoczowski, Dzieje chrześcijaństwa polskiego, Świat Książki 2000, s. 141.
3. Patrz Janusz Tazbir, Piotr Skarga, Wiedza Powszechna, 1978, s. 72.73.
4. Ambroise Jobert, Unia brzeska i jej architekci, w: „Znak”, 11-12/1984, s. 1498.
5. Patrz Tomasz Kempa, Konstanty Wasyl Ostrogski a Kościoły zachodnie, w: „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. XL, Wydawnictwo Semper, s. 28.
6. Ambroise Jobert, dz. cyt., s. 1498.

 
   

[w górę]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 



 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank: BPH PBK VI/O w Warszawie, PLN: 11 1060 0076 0000 3200 0074 4691
Bank Swift ref. BPH KPL PK